„Wysiadaj, to
tu . „
Była 5 nad ranem. Ciemno. 15 km od miasta…
Wietnam dał mi w kość, przećwiczył na mnie swoje pasywno agresywne oblicze. Uśpił czujność widokami i gdy nie patrzyłam oskubywał z resztek zaufania do ludzi. Wabił pyszną kuchnią, ale kradł mi z plecaka pozytywne wspomnienia.
Wyciągam z tych historii wnioski, przekuwam je na naukę, uczę się opanowania w kryzysie z uśmiechem na ustach – serio! Bardzo często odnoszę porażki. No, wkurza mnie to i bawi! Czytam o tym, żeby nie oceniać, i żeby zło i oszustwa zaakceptować, że są i będą i nie mamy na nie wpływu, ale – do diaska! – no musiałam wypisać się z tych przygód!
Ach! Poznałam kilka osób, które powiedziały, że Wietnam się zmienia, że te doświadczenia, które opisuje nie miały takiej skali kilka lat temu.
Nie przygotowałam się.
Pomysł o sylwestrze w Hanoi pojawił się jeszcze na południu, gdy okazało się, że wszyscy jedziemy na północ Tajlandii, by potem zjeżdżać gdzieś na południe. Nie zastanawiałam się długo uznając, że fajnie będzie mieć plan na za kilka tygodni – z takim planem poczułam się bezpiecznie.
W połowie grudnia kupiłam bilet z Chiang Mai za niecałe 200 PLN i poleciałam. Nieprzygotowana!
Wylądowałam, wymieniłam gotówkę na gotówkę w milionach i już byłam pokonana! Kupiłam kartę SIM i czułam, że robię wszystko za szybko. Byłam bez rozgrzewki. Zapytałam ile kosztuje taksówka z lotniska i… już przegrałam.
Zawsze staram się zebrać ludzi do wyjazdu z lotniska, zawsze sprawdzam alternatywy: autobus publiczny, pociąg. Tym razem zimne powietrze Hanoi mnie otumaniło. Pojechałam taksówką za 60 PLN, bo zawołał na mnie jakiś typ.
Dziś już wiem, że uczucie zimna jest tak samo odczuwalne fizjologicznie jak uczucie niepokoju.
Hanoi – hałas i chłód
Hanoi jest fantastyczne! Przytłaczające, głośne, ruchliwe – jak w ulu. To podobny rodzaj przestrzeni co Bangkok – kochasz, albo nienawidzisz. Było mi zimno, ale grzałam się Pho. Przemieszczałam się w tej wariackiej przestrzeni ostrożnie, czasem z zamkniętymi oczami – ja nie umiem przejść przez ulicę, ale oni potrafią wyminąć turystów – obłęd.
Wiedziałam, że jadę na północ – musiałam kupić kurtkę, co wiązało się z decyzją wyboru koloru, a potem twardymi negocjacjami ceny.
FYI: ostateczna cena to 280 000 VND- 46 PLN
Ha Giang
Uciekłam z Hanoi na północ, do Ha Giang, uciekając w okno pogodowe z planem czterodniowej wycieczki skuterem, która została mi polecona.
Znajoma ostrzegała – dojeżdżasz nad ranem, jak kierowca jest ludzki, to pozwala Ci dospać do koło 7:00. Oczywiście możesz wysiąść, bo jesteś pod hostelem ze 4km od centrum miasta, zapłacić i spać tam. Wybrałam autokar, o 7:00 wzięłam tylko o prysznic w tym hostelu i poszłam po skuter.
Firma, którą mi polecono, a którą i ja będę polecać to: QT Motors – mogą być relatywnie drożsi, ale w dalszej części historii okazuje się, że warto.
Ruszyłam skuterem wcześnie, wiedząc, że będę jechała wolno, więc inni turyści mnie dogonią – będę miała bezpieczne towarzystwo. Nie będę komuś wisiała na ogonie – złapiemy się. Nie złapaliśmy.
Było magicznie, było absolutnie przepięknie, było tak, że wielokrotnie łapałam się na mówieniu do siebie o tym właśnie co widzę!
A potem poślizgnęłam się na mokrym, ciasnym zakręcie w dół i upadłam. Zbite kolana, naddarta kurtka, naruszona pewność siebie. Jechałam dalej gadając do siebie, że to nic, że spoko. Przejechałam mieścinę w dolinie, pustki, lokalsi, ogrom gór! Znów było pięknie nawet przez łzy. Potem wywaliłam się jeszcze trzy razy. Na zakrętach, ciasnych, w dół.
Droga była pusta, ale co kilka minut mijał mnie lokales pędząc na skuterze. Nie bałam się, że ktoś mi nie pomoże postawić skuter, oni nawet robili ten zakręt za mnie – ja byłam przerażona, że tych zakrętów są jeszcze dziesiątki i, że za którym razem ten skuter wyjedzie z zakrętu. A tego ubezpieczenie może nie pokryć…
Za siedmioma górami, za milionem zakrętów, za mnóstwem podjazdów i tą samą liczbą hamowań, za morzami łez i tłumami słów, za tonami rezygnacji i garściami bezradności, za wieloma chmurami i za woalem mgły i po ponad 100 km odnalazłam wreszcie docelową miejscowość o nazwie: Du Gia.
Było koło 17:00. Zjadłam zupę, potrzebowałam ludzi, rozmowy i ciepła, dotarłam do homestay, zadzwoniłam do mamy. Byłam przerażona i spanikowana. Powtarzałam sobie miłe rzeczy. Zdecydowałam, że następnego dnia wracam. Z autobusu jeszcze raz podziwiałam widoki.
QT Motors zwróciło mi pieniądze za trzy dni z czterech za które zapłaciłam.
W miejscowości Ha Giang zostałam jeszcze 3 dni żeby się uspokoić i popracować.
Na południe
Pomogły mi rady na IG, pomógł mi czas na decyzję. Uciekłam z północy, bo pojechać do ciepłego – nadal mi trochę żal Ha Long Bay, ale cóż bym zobaczyła we mgle i 12’C? Mord w oczach w lustrze…
Ha Giang – Hanoi
Autobus z Ha Giang do Hanoi. Wysiadałam wczesnym popołudniem – zostałam zaatakowana ofertami taksówkarskimi mężczyzn w różnym wieku, że mnie zawiozą! Za 200 VND, albo za 100 VND, albo za 50 VND – problem polegał na tym, że żadne z nas, a na pewno nie oni, nie wiedziało gdzie powinnam jechać i czy w ogóle. Sami mężczyźni i ja, jedna turystka.
Odsunęłam się, uspokoiłam, dotarłam do człowieka w mundurze. Doprowadził do kasy: ten autobus, ta godzina, na ten dworzec – jedź! 7 VND.
Dojechałam. Ktoś mnie zobaczył i zaproponował przeprowadzenie przez jezdnię – byłam wdzięczna. Potem zupełnie inny ktoś klepnął mnie w pupę – byłam przerażona! Odwróciłam się, widziałam jego głupkowato dumną twarz – byłam wściekła!
Hanoi – Hue
Wreszcie wsiadłam do dużego autokaru pełna niepokoju, już był wieczór, byłam tam ja, kilkoro Wietnamczyków (może kilka kobiet). Jedziemy. Przystanek koło 1:00: toaleta, wołają mnie do stołu, karmią. Trochę ufam, naiwna.
5:00. Wysiadaj, to tu. Ciemno. 15 km od miasta. Bus station? Yes, yes bus station. Go! Za mało przytomne spojrzenie na mapę. Za gwałtownie wybudzona. Wysiadłam. Dwie godziny marszu od miasta.
Znikąd jakby wyrósł z mroku dziadek na skuterze mówi: 150 VND to Huê! Wiem, że to za dużo, wiem, że nie mam szans. Jestem sama, zmęczona, z plecakiem. Zostawia mnie 8 min drogi od hostelu, bo nie umie do niego trafić. Hostel jest zamknięty o tej porze, więc wykończona wślizguję się do innego i przesypiam na ławie kolejną godzinę.
Huê
Okazało się, że tej samej nocy do Huê dojechała również Kyla z koleżanką i to z nimi zwiedzałam i doświadczałam przez kolejne 6 dni. Byłyśmy na wycieczce rowerowej w Abandoned Water Park, spacerowałyśmy po mieście i próbowałyśmy lokalnych… obrzydliwości.
Hoi An
Do Hoi An zdecydowałyśmy się jechać pociągiem. Za 91 VND do Da Nang i autobus miejski za 30 VND.
Ta trasa jest często pokonywana skuterem, który można wynająć w Hue i oddać w Hoi An za 300-350 VND, ale po moich atrakcjach nie byłam gotowa. Zrobiłam jednak wywiad bardzo dokładny i wiem, że da się bez problemu.
Od razu po dotarciu tu skojarzyło mi się z tajskim Chiang Mai: miasteczko. Dużo sklepów: od ubrań po jedzenie i pamiątki. Bankomaty co 7 metrów. Jedzenie na ulicy, dobrze działający Foursquare (aplikacja do szukania punktów gastronomicznych).
Dowiedziałam się, że oznacza „peaceful meeting place” – spokojne (pokojowe?) miejsce spotkań. Istotnie jest to miejsce spotkań :) Mnóstwo barów, kawiarni, restauracji, kafeterii. Miasto lampionów i pysznego jedzenia.
Znaleźć tu można food market i night market obkupić się w pamiątki. Można napić się kawy i uszyć sobie sukienkę, czy garnitur na miejscu – Hoi An słynie właśnie z tego szycia również…
W Hoi An jest bardzo turystycznie, łatwo zostać tu na kilka niezaplanowanych dni i dać się rozpieczczać przez dostępność ulicznego jedzenia, sklepów i marketów. To niestety jest to wykorzystywane. Sprzedawcy nie prezentują produktów, ale krzyczą ze stoiska „buy something, buy something”. Pani, którą mijasz na ulicy, a która wydaje się zwyczajnie jechać na rowerze, nagle wypowiada: „would you buy some clothes?”.
Lea (którą też tam spotkałam, a poznałyśmy się w Pai), kiedy odmówiła zakupu sukienki usłyszała, że jest pierwszą klientką i musi coś kupić, bo przyniesie nieszczęście na sklep i tej osobie – cena stroju spadła z 1900000 VNDN do 600 VND (308 – 98 PLN) – jaka jest zatem wartość produktu?
Courtney kupiła sukienkę, do której nie była przekonana po tym jak ekspedientka nakrzyczała na nią, że straciła klientkę, bo Courtney była w przymierzalni.
Możemy mówić, że wystarczy się uodpornić, zamknąć uszy. Można, ale niesmak pozostaje.
Ho An – Mui Ne
O 17 miałam autobus do Mui Ne – w planach dalsza podróż na południe, bo ile można w tych kawiarniach siedzieć i pracować – czas na kolejne. Poza tym kolejna osoba z Instagrama zachęciła do wpadania do Mui Ne, bo jest pięknie!
Pojechaliśmy. W tej samej „wycieczce” osoby jadące do Dalat, Ho Chi Minh i inne miejsca Wietnamu, więc można było się spodziewać dodatkowych przystanków.
O 1:00, w połowie mojej trasy, pięcioosobowa ekipa została wysadzona ze 20 km od docelowego miasta. Ustawieni w środku nocy kierowcy skuterów czekali na niazasłużoną gotówkę od bezradnych ludzi.
Po 20 godzinach podróży, w dwóch autobusach i 3 busach transferowych, dotarłam!
Mui Ne
Jestem tu dobę, Mui Ne. Sprawdzam Cię. Przede mną jeszcze 12 dni w Wietnamie i mam nadzieję, że ten post będzie edytowany i uzupełniany wspaniałymi rzeczami proporcjonalnie do wzrostu temperatury ku południu!
Co o tym myślisz?
Masz przeżycia z samotnej podróży po Wietnamie? Co lubisz w nim najbardziej? Wiem z doświadczenia, że podróżowanie tutaj w grupie jest kompletnie inne – z dziewczynami radziłyśmy sobie świetnie. Podróżując samej brakuje wsparcia innych i jestem łatwym celem do nagabywania – to jest ogromna różnica w odczuciach! Co Ty na to?
A poza tym wszystkim: dziękuję za pomoc!
Za wsparcie i porady:
podrozodbyta – dzięki za bycie na łączach i motywację!, lori_traveler – to dzięki Tobie dotarłam do Mui Ne, uprzejma, zgryzliwaestera – dzięki za łącza w zestawie jeszcze w Ha Giang!!!, nataliakolodrubiec – dzięki za maila z instrukcją obsługi Wietnamu!, justynagaworska – pierwszy tutorial z Witnamu był od Ciebie!, anitaonthewall_, agat.roz, kamil_rudzik, sarabrzezinska, kdkhaw, lullaby_lady, slodko._.gorzka, urszulatryczak, aniadesu, mlwn_, karoli na_kudlatek, doooooraaaa45, dorotabialol, agann_dreamy, kasiapuchta, zweikotten, iga.socik, aniapinek, rotkappchen87, fasibly, bombeleeek, a.niulka, catsssycat, bahasiaa, gadekkk, iwonapienczak, asiathemouse, takbardzorudo, wiolkaszpila, kuskarina, super_chrum, sierozwija, hereplanet, annazajdel, aniamaluje, natka2796, martimartini__, marta_ksx, magdalenakramer, mokili_, kaamilaw, boulina_pagun, karolina08, motywatorkanela, blue_butterfly878, annabaszczyj, angelika_mizera, kozubskaola, majacku, greta.białkowska, kynga98, blacktangerines, olapiesola, sylwiaderda, ela.raz, szanowna_pani_agata, malgos_ko, nefilm07, nijakiddd, niedzialekmarta, fokography, msannintherain, ola.witkowska, _mocheru, jaqboska, pazolka_, alicj.ja, piekniepieknie.pl, wikeuu, kkarxalinaa, dominika.knap, soolii_ i inni…