A gdyby tak jeszcze nie zmieniać?
Gdyby poczekać z tym mitycznym rzucaniem papierami i wyjazdem w Bieszczady? W trakcie jednej z niezwykle produktywnych rozmów z Joanną Tobołą Pieńczak wypłynął termin „job crafting”. Pomimo wieloletniego doświadczenia w HRze, przyznaję bijąc się w pierś, że termin był mi zupełnie obcy. Termin, ale nie to, co się pod nim kryje.
Job crafting polega na dostosowaniu przez pracownika swoich obowiązków do własnych potrzeb i preferencji. Czy to nie brzmi fenomenalnie? Celem takiego działania jest zwiększenie zaangażowania jednostki i przywrócenie sensu realizowanych zadań. Więc teraz sęk w tym, żeby dopasowywać sobie zadania na bieżąco, a nie w chwili pierwszego poczucia wypalenia zawodowego, bo ja doskonale rozumiem, że wtedy to się już nic nie chce.
Job crafting w praktyce.
Według mnie słowem kluczem job craftingu jest proaktywność. Nie raz usłyszałam, żeby nie pokazywać więcej, niż umiesz, bo zawalą Cię robotą, albo, żeby się nie wychylać. W mojej ocenie z takim nastawieniem właściwie nie masz szans na awans, czy zmianę stanowiska. Może od razu powinnam zaznaczyć, że ten tekst nie jest dla Osób, które nie są pracowite. ;)
Trudno byłoby mi jednoznacznie stwierdzić, że mam łatwość w znajdowaniu rozwiązań, ale na pewno nie lubię szukać problemów tam, gdzie ich nie ma. Jako rekruterka dla Apple szukałam usprawnień w swojej pracy, drukowałam tabelki do odhaczania rozmów z kandydatami, interesowały mnie aspekty techniczne pracy, chętnie udzielałam się przy szkoleniach narzędziowych dla nowych członków naszego zespołu. Jeśli wpadłam na pomysł weekendowego wypadu do Paryża prywatnie, upewniłam się, że mogę spotkać rekruterkę, z którą codziennie pracuję zdalnie.
Miałam też szczęście: pracownicy Apple, nasi managerowie rozsiani po całym świecie poza pytaniem naszego zespołu o liczby prosili o opatrzenie raportu notatką: co w tym tygodniu zrobiłaś inaczej? Daję słowo, że ta dwunastka dwudziestokilkulatków chciała od siebie spisać odpowiedzi jak pracę domową na studiach… I wiedzieliśmy, że to pytanie do nas wróci. I to pytanie wraca do mnie po dziś dzień, za co jestem niemożebnie wdzięczna!
W rekrutacji dla Microsoft pierwsza skończyłam kurs, który miał poszerzyć nasze kompetencje, podzieliłam się notatkami z zespołem i szybko byłam wytyczona do kontaktu z zespołem IT z Warszawy. Nie dostawałam za te działania żadnego dodatkowego wynagrodzenia, ale moja praca mnie cieszyła. Czy zespół mnie doceniał? Nie zawsze. Byłam takim pracowym kujonem i może lepiej dogadywałam się z liderami niż osobami z równoległych stanowisk… Ba! Kiedyś zupełnym przypadkiem okazało się, że ktoś nazwał mnie „profesor Doris” i to zupełnie nie był komplement.
W międzyczasie wydeptywałam swoją ścieżkę w pierwszych szkoleniach. To, czego uczyła mnie firma, otulałam własną perspektywą i przekazywałam wiedzą nowym pracownikom.
Od pewnego momentu nauka rekrutacji w mediach społecznościowych (tak, tak, na Twitterze, YouTube i innych niestandardowych kanałach) zaczęła rodzić nowy pomysł.
Zaczynałam wtedy odkrywać zagadnienia Employer Brandingu i pytać, czy mogę założyć służbowy FanPage, czy Instagram.
Tu zaczęły się schody, bo mądre osoby na wyższych stanowiskach zaczęły pytać o dane i możliwości. Analiza jest na 34 miejscu (z 34) moich talentów Gallupa. Zwołałam nieformalny zespół Osób, które byłyby zainteresowane działać ze mną przy takim projekcie. Zebraliśmy dane, zrobiliśmy print screeny, zbudowaliśmy bench marki i w końcu zaczęliśmy budować firmowy FanPage i Instagram. To było sprawdzanie naszych możliwości, upust kreatywności i dodatkowy projekt, który punktował przy negocjacjach.
Wśród takich dodatkowych projektów, które udzieliły się na przestrzeni moich stanowisk były jeszcze newslettery do całej firmy z ciekawostkami rekrutacyjnymi, wystąpienia na podsumowaniach tygodnia i dodatkowe autorskie szkolenia, które w końcu zostały w inkorporowane w moje zmieniające się stanowisko. Moja pozycja do negocjacji była zdecydowanie mocniejsza dzięki takim działaniom. Jeśli chciałam przedłużyć wyjazd służbowy – najczęściej dawano mi taką możliwość. Nie miałam wtedy większych kłopotów z możliwością pracy z domu, bo pracodawca mi ufał. W ostatnich miesiącach pracy otrzymałam finansowanie konferencji, w której chciałam wziąć udział.
Czy zawsze kochałam swoją pracę? Niekoniecznie, ale nawet pisząc ten tekst czuję, że zrobiłam wszystko by mieć możliwie najbardziej rozwojowe 6 lat w jednej firmie.
Spójrzmy na Twój job-crafting:
Co możesz zrobić proaktywnie w firmie, w której jesteś?
- Stwórz podręczniki i manuale dla nowych pracowników. Takie, jakie sam_ chciałabyś otrzymać.
- Przygotuj zdjęcia w tle dla pracowników na LinkedIn.
- Znajdź informacje jak możesz się udzielać jako ambasador_ka marki.
- Stwórz branżowy newsletter z najlepszymi artykułami.
- Stwórz branżowy newsletter z najlepszymi postami na LinkedIn, które inni mogliby skomentować w ramach działań EB.
- Zbuduj autorskie szkolenie z tego, w czym jesteś najlepsz_ .
- Zrewiduj aktualne raportowanie lub przeprowadź analizę tego, co można by zmienić.
Zmiana
Jestem przekonana, że nie musisz rzucać pracy, żeby zmienić pracę. Może pierwszą prawdziwą zmiana powinna być zmiana spojrzenia, perspektywy.
Niegdyś w AMA Toma Bilyeu na rozterkę słuchaczki o swojej nieznośnej pracy Tom odpowiedział: pokochaj swoją pracę!
Kiedy już przełknęłam pierwsze zaskoczenie po tych słowach, zrozumiałam je doskonale. Pokochaj te drobne zadania, które wykonujesz, potraktuj je jak najdelikatniej, podglądaj z lupą i zachwycaj się (tak, tak, naprawdę mam na myśli nawet zmuszenie się do tego zachwytu). Zmiana Twojego podejścia może sprawić, że dostrzeżesz usprawnienia, docenisz to, co masz.
To jest moje podejście do job craftingu. W najbliższym czasie zamierzam się jeszcze doedukować w zakresie tego zagadnienia.
Wraz z moją serdeczną koleżanką Joanną Tobołą-Pieńczak postanowiłyśmy wyposażyć Cię w przynajmniej bazę narzędzi job craftingu.
Z Przewodnikiem Rozwojowym Joanny przejdziesz przez momenty głębokiej autorefleksji. Pozwól sobie na momenty zastanowienia i szczerze odpowiadaj na pytania. Z Podręcznikiem Twój LinkedIn – Twoja Marka przeskoczysz susem do pracowania nad własną marką online. Pomoże Ci on w opisie własnych kompetencji, czy w staniu się ambasadorem marki.
Pomimo że job crafting to dla mnie nowe pojęcie, okazało się, że wcale nie musiałam go znać, by wyciągać z niego jak największe korzyści. Tego samego Ci życzę. Nie musimy znać etykiet, by działać efektywnie.