Podstawy profilu w mediach społecznościowych (np. LinkedIn).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Omówmy 4 najbardziej podstawowe elementy każdego profilu społecznościowego, zwłaszcza profesjonalnego tak jak np. LinkedIn.

Przedstawiciele generacji Y i X często diagnozują u siebie zespół nadpobudliwości społecznościowej z deficytem uwagi. Koncentracja większości spadła do poziomu: jeden, umiejętność przeczytania dłuższego artykułu niemal zanikła, a książkę otwieramy pozbawieni dostępu do wifi. Ja sama muszę się zmusić do skupienia nad jednym tekstem zdekoncentrowana powiadomieniami, przypomnieniami, bodźcami z każdego kierunku. Operujemy hasłami, hashtagami, obrazami. Żeby połączyć fakty musimy nadać im wspólny mianownik, zobaczyć spójny obraz. Tak jak zaczynamy lubić piosenkę po usłyszeniu jej wielokrotnie, tak budując swoją markę osobistą warto z uporem powtarzać niektóre schematy. 

 

Moja praca przez kilka lat polegała na wyszukiwaniu profesjonalistów różnych narodowości i różnych dziedzin w sieci oraz wyszukiwaniu możliwości skontaktowania się z nimi. Musiałam być wobec tego „podłączona” i widoczna, zwłaszcza w profesjonalnych mediach społecznościowych takich jak LinkedIn. Tak, jak zresztą, według mnie, powinien być każdy rekruter – dostępny i łatwy do skontaktowania.

 

Mój profil na Facebooku powstał w 2008 roku, następnie popełniłam pierwszą próba zaistnienia na Twitterze (dziś już mam inny profil), Instagram, LinkedIn, Pracuj.pl, Goldenline, Doyoubuzz, Google+, About.me i logowanie na wielu innych portalach, o których już dawno zapomniałam… Celem nie było nigdy zamieszczanie zdjęć posiłków czy tych z windy ;), ale… pokazanie, że do pierwszej pracy za granicą wyjechałam mając lat szesnaście, że żadnej pracy się nie boję, że jestem dynamiczna i ciekaw(s)ka.

Sześć lat doświadczenia zawodowego później (a dwanaście w ogóle) dostrzegłam większy sens użycia mediów społecznościowych do tzw. personal brandingu, czyli budowania marki osobistej.

Poniżej opiszę kilka bardzo, bardzo ogólnych spostrzeżeń z punktu widzenia osoby przeglądającej wiele profili potencjalnych kandydatów dziennie. 🙂

 

  1. Pierwsze wrażenie, czyli uśmiechnij się.

Rekruter też człowiek, z natury esteta. Choć w niektórych krajach nie ma zwyczaju wklejać swojego zdjęcia w CV, to, nie ukrywajmy, jest to element przyciągający wzrok. Oby. Chętniej odezwiemy się do kogoś ze szczerym uśmiechem niż piwem w ręku. To, co powinno łączyć zdjęcia których używamy, to ich jakość, zawartość (nasze fizis powinno zajmować co najmniej 60% zdjęcia) i uśmiech!

Każde miejsce w sieci, w którym można nas znaleźć, to nasza wizytówka. Zakłada się, że fotografia na LinkedIn powinna być bardziej profesjonalna od tej na Twitterze, czy innym medium, ale osobiście staram się używać podobnego zdjęcia. Wszędzie.

 

  1. Doświadczenie, czyli co, gdzie i kiedy?

Podstawowy profil LinkedIn, Goldenline, czy CV zawiera tytuły naszych stanowisk, nazwy pracodawców i okres zatrudnienia (polecam stosować format daty miesiąc.rok, czyli np. 07.2013-12.2014, a nie jedynie rok, z czym spotkałam się nie raz). Na Twitterze, w części naszego bio możemy oznaczyć naszego pracodawcę hashtagiem (#Futurestep) lub małpką („works @Futurestep”). Ja pogrupowałam moje prace studenckie w jeden „okres”, a znaczące doświadczenie zawodowe rozpisałam szczegółowo.

CV czytamy od góry do dołu, rekruter jest zainteresowany naszymi najświeższymi doświadczeniami, a zatem zasada: ostatnią eksperiencję spisujemy jako pierwszą od góry.

 

  1. Zawartość, czyli jak ułatwić pracę rekruterowi.

Dajmy rekruterowi słowa klucze, którymi się posługuje. Wypiszmy technologie, programy których używamy, języki, którymi władamy w formie haseł, bullet points, hashtagów. Długie i okrągłe zdania na profilu niekoniecznie działają na naszą korzyść. Dzielmy się artykułami z naszej dziedziny, partycypujmy w dyskusjach na bliski nam temat, bądźmy widoczni w sieci.

Opisywanie czym zajmuje się firma, w której pracujemy jest fajną praktyką o ile nie przekracza kilku zdań, zwłaszcza w wypadku, gdy firma nie jest znana.

 

  1. Kontakt, czyli i tak cię znajdę!

Dobry rekruter prawdopodobnie się do Ciebie dodzwoni, wyszuka lub odtworzy Twój adres mailowy. Jeśli to przeznaczenie, to zgadnie Twoje dane. Zmotywowany rekruter napisze do Ciebie przez Facebook, Twitter, Instagram etc. Ja też nie jestem przekonana, do wrzucania swojego adresu mailowego w całości, dlatego użyłam półśrodka i zapisałam go: mail[at]gmail.com chroniąc się przed wyłapaniem przez spamboty. Działa. Ale za krótka jestem, żeby wyjaśnić jak i dlaczego.

 

Te cztery punkty, to zaledwie bardzo istotna podstawa do tego jak zaprezentować się w sieci. Żadna z tych zasad nie będzie długo aktualna, bo media są dynamiczne, a rynek pracy zmienia się razem z nimi. Drodzy czytelnicy, przyjrzyjcie się swoim profilom…

Zadanie: Sprawdź swoje profile w mediach społecznościowych, upewnij się, że są spójne i zaktualizowane. Wykasuj te, które nie są Ci potrzebne.

Zainteresowany ? Napisz do mnie kontakt@dorisinsocialmedia.com